Strona główna

piątek, 25 lipca 2014

Czterdzieści zasad miłości

Wirujący derwisze (tur. Mevlevilik) – zakon muzułmański powstały w XIII wieku w Turcji. Inspiracją do powstania zakonu była mistyczna poezja Rumiego, (zm. w 1273 r. w Konyi). Charakterystyczną cechą uczestników tego zakonu jest medytacja w ruchu w postaci szeregu figur "tanecznych", z których najbardziej widowiskowym jest umiejętność szybkiego wirowania (stąd nazwa). Na świecie znany jest zespół MEKDAR (w Polsce nazwany Tańczącymi Derwiszami) prezentujący swe umiejętności na scenie.

Źródło: Wikipedia







Dosłownie "derwisz" znaczy po persku "żebrak" lub "ubogi". Rytuał derwisza oddziaływał na emocjonalną stronę religijności, zwłaszcza poprzez charakterystyczne tańce, które polegały na wielogodzinnym, nieprzerwanym obracaniu się wokół własnej osi, przy równoczesnym wypowiadaniu słów magicznych. Derwisze próbowali przekształcić islam, religię prawa i rozumu w religię serca, uczucia i
wyobraźni. 
Dżalal ad-Din ar-Rumi, Mevlana nazywany powszechnie - Rumi - poeta, mistyk, który stał się inspiracją autorki "Czterdziestu zasad miłości". Rumi jest autorem poematu "Masnawi i Manawi" uznawanego przez islamistów za drugie po świętej księdze Koran. Rumi nazywany był "poetą miłości", ponieważ myślą przewodnią jego dzieł jest przeświadczenie, że miłość jest mocą stwórczą istnienia wszechświata, a kochanie i bycie zakochanym w bogu – ostatecznym celem na drodze do absolutu. 17 grudnia obchodzone jest jego święto, a do jego mauzoleum pielgrzymują co roku islamiści z całego świata. Rok 2007 był ogłoszony przez UNESCO rokiem Rumiego.
Pierwszy raz taniec derwisza widziałam kilka lat temu w Egipcie. Rzeczywiście robi wrażenie i trudno uwierzyć, że można przez wiele minut, wirować wokół własnej osi i nie utracić równowagi z powodu zawrotów głowy.
Ella Rubenstein - główna bohaterka powieści, wiedzie spokojne życie gospodyni domowej, żony, matki trojga dzieci. Pragnie zmiany. Podejmuje więc pracę recenzentki w wydawnictwie. Pewnego dnia otrzymuje maszynopis powieści nieznanego autora Aziza Zahary pt."Słodkie bluźnierstwa" o średniowiecznym poecie Rumim. Fabuła czytanej przez bohaterkę książki przeplata się ze współczesnością. Kobieta ulega czarowi powieści i postanawia napisać e-mail do autora. Decyzja ta zmienia jej życie. Nić porozumienia, sploty wydarzeń, przeznaczenie... Cudowna, klimatyczna, mistyczna książka, w której przeszłość i teraźniejszość splatają się ze sobą w obronie pasji, namiętności i miłości. Głębokie myśli, filozofia suficka skłaniają do refleksji, przemyśleń i rozważań nad sensem życiem. Jeśli ktoś jest na zakręcie, może pomóc podjąć nowe decyzje lub je zmienić, pomoże otworzyć oczy na to co w życiu jest ważne. Idealnie nadaje się do czytania podczas długich, letnich wieczorów. 



czwartek, 10 lipca 2014

Powtórnie narodzony

Dawno już nie czytałam książki, która wywołała u mnie gęsią skórkę i łzy wzruszenia. Powieść pt. "Powtórnie narodzony" czekała przez kilka miesięcy w mojej poczekalni i jakoś nie miałam okazji, aby po nią sięgnąć. Przeczytałam ją dopiero tydzień temu na meksykańskiej plaży, w cieniu jukatańskich palm.
Bohaterką "Powtórnie narodzonego", z perspektywy której poznajemy całą historię, jest Gemma - pięćdziesięcioletnia Włoszka wiodąca w Rzymie monotonne, ustabilizowane życie u boku męża Giuliano. Pewnego dnia, decyduje się na podróż do Sarajewa - miasta, które całkowicie odmieniło jej życie - by ostatecznie zmierzyć się ze wspomnieniami i rozliczyć się z przeszłością. Przewodnikiem po mieście jest jej przyjaciel sprzed lat, Gojko, bośniacki poeta. To dzięki, niemu poznała podczas pierwszego pobytu w Sarajewie miłość swojego życia - Diego - fotoreportera wojennego z Genui. Zabiera ze sobą szesnastoletnie syna - Pietro  - by pokazać mu miejsce, gdzie przyszedł na świat, ale także po to, by opowiedzieć mu o jego ojcu. Spotkanie z Gojkiem jest dla Gemmy bolesnym i poruszającym doświadczeniem - wspomnienie miłości Diega, wojennej tragedii miasta, bolesne doświadczenia z młodości, głęboko ukryte, powracają w dręczących retrospekcjach zmuszających ją do przeżywania wszystkiego od nowa. Próbuje znaleźć odpowiedzi na dręczące ją od lat pytania, zrozumieć siebie i motywy postępowania Diega. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mamy do czynienia ze łzawym romansidłem, ale tak nie jest. Zagłębiając się w historię bohaterki, w jej wewnętrzne monologi odkrywamy świat widziany jej oczyma. Świat na wskroś prawdziwy. Nakreślone w powieści postacie są wielowymiarowe. Gemma wzbudza wiele kontrowersyjnych emocji. Miejscami szczerze jej nie znosiłam, aby za chwilę jej współczuć. Złożoność postaci, pełnej kontrastów i sprzeczności pokazuje, że nic w życiu nie jest czarne lub białe, a motywy którymi ludzie się kierują są złożone.  
Margaret Mazzantini zaskoczyła mnie swoim warsztatem pisarskim, wnikliwością i przepięknym językiem. 
Postanowiłam wczoraj obejrzeć film nakręcony w na podstawie tej książki. W rolę głównej bohaterki wcieliła się Penelope Cruz. Niestety, film spłyca poruszane w powieści wątki. Nie uratowała go nawet przepiękna Penelope w roli Gemmy. Diego sprawia w filmie wrażenie chłopca z ADHD, którzy rzuca się na Gemmę, niemalże dokonując na niej gwałtu. W książce wygląda to zdecydowanie inaczej, miłość jest szczera, a chłopak wrażliwy, otwarty na ludzi, mocno osadzony w przeszłości. Z łatwością zyskuje sympatię ludzi, emanuje ufnością i prostotą. Jest typem "swojego chłopaka" z sąsiedztwa. Rozumiem, że w film ma mniej czasu do przekazania treści, ale zamiast pokazywać przez 5 minut sceny tańca w górskim schronisku można było dopowiedzieć istotniejsze dla filmu wątki. Takich niepotrzebnych dłużyzn jest w filmie więcej. Pojawiają się one z wielką stratą dla fabuły.