Strona główna

czwartek, 26 stycznia 2017

Autystyczny mózg

Zastanawialiście się kiedyś jak myślą, widzą czy czują osoby autystyczne? Jeśli tak, to książka jest dla Was. Temple Grandin jest profesorem biologii, a przy tym zdiagnozowaną osoba autystyczną. W książce napisanej wspólnie z Richardem Panek opisuje swoje odczucia, myśli, relacje i widzenie świata. 

środa, 2 marca 2016

Stale w ruchu

Nie wiem, czy sama kupiłabym autobiografię Olivera Sacksa? Pewnie nie, głównie z powodu okładki, bo pomyślałabym widząc ją na półce, że to książka dla silnych facetów. Los zetknął mnie z nią jednak w zaskakujących okolicznościach. W biegu pomiędzy studiami, pracą jedną, drugą, stowarzyszeniem, a domem wylądowałam w szpitalu. Moja bliska znajoma podarowała mi książkę podczas odwiedzin poszpitalnych. Już sam tytuł wydał mi się niezwykle znajomy. Pomyślałam "czyżby coś sugerowała?" i zaraz po jej wyjściu zabrałam się za lekturę. Nie wiem na ile moja znajoma była świadoma wyboru, a na ile kierował nią intuicyjny impuls, w każdym razie trafiła w dziesiątkę. Nie śmiem się nawet porównywać z Sacks`em, ale jeśli chodzi o dzieciństwo, mamy ze sobą wiele wspólnego:-) 

Tych, którzy nie wiedzą informuję, że Oliver Sacks był profesorem neurologii i pisarzem, autorem książek popularnonaukowych. Zmarł w sierpniu ubiegłego roku. Na podstawie jego książki "Przebudzenia" został nakręcony przed wielu laty wspaniały film (1990) pod tym samym tytułem, w doborowej obsadzie: Robert de Niro i Robbin Williams. Robin gra w tym filmie Olivera, a de Niro był za rolę w tym filmie nominowany do Oskara. Uważam, że to wielki błąd Akademii, że go nie otrzymał, bo gra w filmie jak natchniony. Inne znane polskim czytelnikom pozycje to: "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem", "Halucynacje", czy "Oko umysłu". Przyznaję, że ja czytałam tylko pierwszą z wymienionych, ale jestem pewna, że nadrobię ten błąd w najbliższym czasie. 
Sacks miał przyjemność zaprzyjaźnić się lub poznać bliżej gwiazdy takiego formatu jak Dastin Hoffman, Robert de Niro, czy Robbin Williams oraz całą plejadą pisarzy, poetów, przyrodników, chemików, matematyków i kompozytorów XX wieku. Zafascynowany ich sposobem pracy pisze o swoich obserwacjach i doświadczeniach z planów filmowych, ze spotkań rodzinnych i towarzyskich. Niesamowita osobowość Sacksa pozwoliła mu czerpać z tych doświadczeń pełnymi garściami, nieustannie się uczyć, doświadczać. Niejednokrotnie zmieniał swój punkt widzenia pod wpływem mentorów, wieloletnich dyskusji z autorytetami, doskonalił warsztat pisarski i zmysł obserwacyjny. 
Myślę, że nikt poza Sakcksem nie potrafi w tak prosty, epicki sposób pisać o zawiłościach medycznych, tak wnikliwie prowadzić obserwacje pacjentów, z takim zacięciem i determinacją poszukiwać rozwiązań. Burzliwe życie jakie prowadził autor może stanowić inspirację do napisania wielu ciekawych scenariuszy filmowych.  Książka zawiera codzienne doświadczenia medyczne oraz obserwacje pacjentów. Sacks w ciekawy, niezwykle wnikliwy, a zarazem dynamiczny sposób opowiada o procesie twórczym, pracy nad kolejnymi książkami, opisuje kulisy ich powstawania oraz cytuje fragmenty listów od wybitnych osobistości świata nauki, którzy wywarli wpływ na jego pracę i twórczość. Szeroko rozpisuje się na temat swoich pasji i zainteresowań botaniką oraz fotografią. Ciekawość poznawcza, niezwykła pracowitość, poczucie humoru i dystansu do samego siebie, umiłowanie ludzi i wrażliwość na ich potrzeby pozwoliły mu stworzyć ich ciepłe i niepowtarzalne portrety. 
Autobiografię czyta się jednym tchem. Dynamika, przecudny, taki jak lubię, język prozy, szczerość i dystans Sacks`a do siebie zachwycają. 

czwartek, 18 lutego 2016

Nie tłumacz się, działaj!

"Doświadczenie nie spływa nagle na człowieka; jest to coś, co człowiek robi z tym, co się mu przytrafia."
- ALDOUS HUXLEY

Zaczynam mottem i robię to z pełną świadomością. Zabieg taki stosuje również Brian Tracy, autor poradnika, który chcę Wam polecić. Zastanawiałam się nad mottami/sentencjami. Poza oczywistą głębią i przesłaniem wzbudziły one moją fascynację. Odnoszę wrażenie, że nabierają z każdym rozdziałem większej mocy rażenia. 
Mamy ludzką skłonność puszczania mimo uszu rad naszych przyjaciół i znajomych, ale stosunek do myśli słynnych ludzi, czy też sentencji sformułowanych, nie koniecznie przez autorytety historyczne i literackie, docierają z prawdziwą mocą. 
Poradnik Briana Tracy`ego nie odkrywa przede mną Ameryki, nie ma w nim w zasadzie niczego, o czym bym już wcześniej nie wiedziała, albo o czym bym wcześniej nie czytała, a jednak jestem pod jego wielkim wrażeniem. Może ze względu na sposób w jaki autor oddziałuje na moją motywację. Borykanie się z nadmiarem zadań i nieustannym brakiem czasu, aby je zrealizować, to problem chyba 80% ludzi;-) Wstawiam uśmieszek, po przeczytaniu książki będziecie wiedzieli dlaczego. Autor co kilka stron przekonuje, że osiągnięcie sukcesu zależy wyłącznie od nas, od naszej wewnętrznej motywacji, pracowitości, inwestowania w siebie, w swój rozwój. Aby mieć, trzeba najpierw dać, dać coś z siebie, od siebie, zainwestować finanse na miarę naszych aktualnych możliwości. Najwybitniejsi w swoich dziedzinach ludzie bardzo intensywnie koncentrują się na szukaniu rozwiązania i pomysłach, jak rozwiązać dany problem. Myślą o nich przez większość czasu. Nie pogrążają się w czarnej rozpaczy, nie obwiniają innych, nie szukają usprawiedliwienia dla swoich decyzji, nie zastanawiają się nad tym co ktoś zrobił, a czego nie zrobił, nie zasłaniają się brakiem czasu i piętrzącymi się przeszkodami. Muszę przyznać, że z wielu porad skorzystałam, zabrałam się intensywnie do pracy i są tego pierwsze efekty, nie mówiąc o poczuciu zadowolenia.
Samodyscyplina, to podstawa i droga do sukcesu. Sukcesu wszelakiego. Pod sukces możecie sobie podstawić sukces w pracy, sukces finansowy, sukces społeczny, sukces w miłości, sukces w małżeństwie, sukces związany z pozycją zawodową, sukces naukowy, sukces w odchudzaniu, czy sportowy. 
"Lepiej raz zapanować nad sobą, niż wygrać tysiąc bitew.
Bo tylko takie zwycięstwo należy w pełni do Ciebie.
Nikt Ci go nie odbierze, ani anioły czy demony,
ani niebo czy piekło."

-BUDDA

Życzę powodzenia!
Tym, którzy nie lubią czytać, albo brakuje im samodyscypliny, aby znaleźć czas na czytanie proponuję filmik z udziałem autora>>>>>

niedziela, 23 sierpnia 2015

Cesarzowa wdowa Cixi

Uwielbiam czas wakacji. Czytam wtedy jak najęta, nadrabiam zaległości i ubolewam, że nadal mam za mało czasu, żeby nadrobić wszystkie zaległości. Cesarzowa wdowa Cixi nie jest jedyną książką, którą  przeczytałam w ostatnim czasie, ale na razie nie mam czasu, żeby Wam o nich napisać. Ograniczę się do tej pozycji, bo jest wspaniała i warta polecenia. Nigdy wcześniej nie czytałam niczego autorstwa chińskiego pisarza, no może za wyjątkiem Ulicy Tysiąca Kwiatów napisanej przez pół Japonkę, pół Chinkę. Jung Chang jest brytyjską pisarką chińskiego pochodzenia. W Chinach kontynentalnych książki Jung Chang są zakazane. W 1978 roku, po raz pierwszy w historii komunistycznych Chin, zostało ufundowane stypendium dla studentów wyjeżdżających za granicę. Pisarka zdała narodowy egzamin i mogła wyjechać. O sobie i swojej rodzinie pisze w "Dzikich Łabędziach", rodzinnej autobiografii, w której przedstawia historię swojej babci, mamy i swoją.
Jej babcia urodziła się w 1909 roku. Kiedy miała dwa latka, jej stopy zostały skrępowane – zmiażdżono je wielkim kamieniem i związano. Miały przestać rosnąć, by dopasować się do odwiecznych kanonów kobiecej urody. Kiedy babcia miała 15 lat, została oddana przez swojego ojca generałowi policji – aby być jego konkubiną. Jej cierpienie odcisnęło piętno także na życiu mamy późniejszej pisarki. Ona z kolei, jako 15-latka, wstąpiła do komunistycznego podziemia, ulegając iluzji, że komunizm zaprowadzi na świecie ład i zapewni ludziom szczęście.
Historia ostatniej cesarzowej Chin - Cixi, to opowieść o silnej kobiecie, która trzymała w garści chińskie imperium. 26 czerwca 1852 roku Tzu Si (Cixi), znana też pod imieniem Orchidea lub Pani Yehonala, poślubiła cesarza - Hsien Fenga i stała się jedną z 7 żon i 3 tysięcy konkubin władcy Chin.

Syn Cixi wstąpił na tron, lecz ona sama nie miała żadnej władzy politycznej. Jako konkubina nie była oficjalnie nawet matką nowego cesarza. Ta rola przypadła cesarzowej Zhen. 


Cixi, to inteligentna i mądra kobieta, która mimo braku formalnego wykształcenia, potrafi podejmować dalekowzroczne i przemyślane decyzje. Zaskakuje, niespotykaną w owym czasie otwartością na zachodnią politykę, naukę i kulturę. Nie sztuka być nowoczesną na zachodzie, ale w kraju zamkniętym, wręcz odizolowanym przez wieki, to akt heroizmu. Cixi nie była świętą, ani też tyranką, wiele jej decyzji można zakwalifikować do kategorii wyboru "mniejszego zła".

Książkę czytałam jednym tchem. Oczarowała mnie egzotyką, zafascynowała orientalną kulturą, odkryła przede mną nieznane oblicze największego w świecie mocarstwa. Myślę, że zmieniła ona moją wiedzę, ale i wyobrażenie o ludziach i kraju. Załączone do książki historyczne fotografie oraz przypisy dotyczące dokumentów źródłowych, na które powołuje się autorka sugerują, że opowieść poparta jest dogłębną analizą i wielkim znawstwem historii. Jeśli rzeczywiście tak jest, to mój podziw jest jeszcze większy.

niedziela, 17 maja 2015

Inferno (piekło)

W 2013 roku ukazała się kolejna książka Dana Browna Inferno. Myślę, że to najwyższy czas, aby ją przeczytać nim w kinach ukaże się film. W roli Roberta Langdona wystąpi Tom Hanks. Światowa premiera filmu zaplanowana została na 12 października 2016 roku. 
Robert Langdon, światowej sławy specjalista w dziedzinie ikonografii, budzi się w zupełnie obcym miejscu, w szpitalnym łóżku. Nie pamięta, jak i dlaczego znalazł się w szpitalu, ani skąd się wziął tajemniczy przedmiot, który znajduje w swojej marynarce. Nie ma jednak czasu na rozmyślania. Ledwie odzyskuje przytomność, już ktoś usiłuje go zabić. Życie ratuje mu tajemnicza młoda lekarka. Rozpoczyna się łańcuch pogoni, ucieczek, niesamowitych zwrotów akcji, zbiegów okoliczności, a wszystko to wśród zabytkowych uliczek Florencji. Tym razem Europa staje się miejsce akcji powieści, a intryga osnuta jest wokół Boskiej komedii Dantego. I jak to u Browna - jest profesor, młoda kobieta, ukryte kody w Mapie Piekieł, zagadki, które jak puzzle trzeba jedną po drugiej odszyfrowywać i dopasowywać do całości.
Tajemnica goni tajemnicę, a przy okazji możemy zamarzyć, zatęsknić za Florencją. Czy wiedza profesora wystarczy, aby uratować świat przed tajemniczą zagładą? Dla wielbicieli Aniołów i Demonów, czy Kodu Leonarda da Vinci książka będzie powrotem do stylu autora. Dla tych, którzy oczekują czegoś nowego, będzie rozczarowaniem. Mnie osobiście trochę denerwuje ta amnezja wybitnego profesora, za długo nie pamięta o wydarzeniach z ostatnich dwóch dni jego życia. Błądzi jak dziecko we mgle. Brown jest przewidywalny, stał się trochę niewolnikiem własnego stylu, ale nie zmienia to faktu, że powieść czyta się z przyjemnością. We mnie obudziła tęsknotę za Florencją i za Boską komedią Dantego. Postanowiłam ponownie ją przeczytać, spojrzeć na nią oczyma Browna. Mam nadzieję, że uczynię to niebawem;-)
 I na koniec chcę wyrazić żal, że w książce nie ma zdjęć, mapek ani rycin. Musiałam non stop szperać w Internecie, bo ciekawa byłam miejsc oraz opisanych dzieł sztuki. Chciałam widzieć Florencję taką jaką widział ją główny bohater, podążać jego śladem, patrzeć jego oczyma. Może warto drukować suplementy do powieści Dana Browna z kolorowymi reprodukcjami? Jego książki to nie tylko rozrywka, relaks, ale też rozbudzenie ciekawości poznawczej... przy najmniej u mnie. Postanowiłam więc dla Was wstawić Mapę Piekieł Dantego oraz fragment dzieła Giorgio Vasari. I na koniec wyjaśnienie tytułowego słowa inferno, które po włosku oznacza piekło. Inferno, to zarazem pierwsza część Boskiej Komedii autorstwa Dante Alighieri. Poematu, w którym Dante przedstawił wizję wędrówki poety przez zaświaty – Piekło, Czyściec i Raj.


niedziela, 26 kwietnia 2015

Trening uważności

Skoro już jestem przy poradnikach, to zaproponuję kolejny, który dosyć mocno wiąże się z poprzednim, czyli Mindfulness. O sztuce uważności. 

Najczęściej cytowana definicja mindfulness określa go, jako szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę (Jon Kabat-Zinn, 1990), odnosi się tym samym do doświadczenia świata, które znajduje się poza naszymi oczekiwaniami i jest rodzajem doświadczania rzeczy „takimi, jakimi są” (Ray, 2002). 

Czym jest uważność? Jaki ma wpływ na nasze życie?

Czy my Europejczycy, ludzie zachodu potrafimy medytować? Nauczyciele buddyjscy i trenerzy mindfulness podkreślają, że najważniejsze to to, co dzieje się pomiędzy sesjami, czyli bycie całkowicie obecnym wobec doświadczenia płynącego zarówno z zewnątrz (inni ludzie) jak z wewnątrz (własne myśli, uczucia, wrażenia) w każdej chwili. Nie chodzi o umiejętność skoncentrowania się na danym obiekcie, odczuciu, człowieku. W ramach treningu minfulness pracuje się z ciałem, myślami, emocjami, a medytacja pozwalam nam oduczyć się starych, wyuczonych schematów. Tak jak wspomniałam wyżej, takim schematem jest np. nieustanne bycie uprzejmym, a co za tym idzie przejmujący, podświadomy strach przed odrzuceniem, strach przed tym, że inni nas odrzucą, odtrącą jak im odmówimy, jak nie będziemy mili, pomocni, uważni itp. To my sami kreujemy własne cierpienie.

Książka podzielona jest na trzy części:
Z pierwszej dowiemy się jak kreujemy bezrefleksyjny styl życia oraz w jaki sposób nasz strach i stosowane przez nas strategie radzenia sobie z nim przyczyniają się do cierpienia, jakie odczuwamy. Z drugiej możemy nauczyć się sposobów bycia w obecności bez uciekania się do wypróbowanych reaktywnych myśli i uczuć. Trzecia podpowiada praktykowanie uważności we wszystkich obszarach życia.  
Autor obiecuje, że stosując się do jego zaleceń pozbędziemy się życiowego bałaganu, poprawi się nasze zdrowie psychiczne, relacje z innymi staną się głębsze i sensowniejsze, otworzymy się na piękno, prawdę i współczucie.

Bezrefleksyjność cechuje się brakiem elastyczności i chęcią przeforsowania zbudowanych na strachu strategii radzenia sobie bez względu na ich ewentualne rezultaty. Możesz wpadać w gniew lub przejawiać niepokój, możesz się rozwieść lub zacząć odczuwać wiele różnych objawów fizycznych, możesz próbować "naprawić" swoje życie za pomocą kolejnej diety, leków lub konsumpcyjnego nastawienia, a potem zastanawiać się, dlaczego żaden z tych pomysłów się nie sprawdza. Tak długo jak twoje reakcje będą bazować na strachu, niwiele sposobów będzie działać. Jeden z pionierów psychologii Abraham Maslow (1970) powiedział, że jeśli w twojej skrzynce z narzędziami masz tylko młotek, to w końcu na wszystko reagujesz tak, jakby to był gwóźdź" /fragment książki, str. 22/

piątek, 24 kwietnia 2015

Bycie miłym to przekleństwo

Kiedy mój wzrok zarejestrował kątem oka tytuł książki, od razu wiedziałam, że jest ona dla mnie. I nie tylko dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że przekleństwo bycia miłą nie jest zjawiskiem odosobnionym, które tylko mnie i autorce się przytrafiło.  Częściej, moim zdaniem, mają z tym zjawiskiem problem kobiety, rzadziej mężczyźni. 
Nie jednej/nie jednemu z nas przytrafiło się, że z uśmiechem na twarzy służymy pomocą innym, rezygnujemy z własnego czasu wolnego, mimo złego samopoczuciu zakasamy rękawy i bierzemy się do pracy, wyświadczamy przysługi, błyskawicznie reagujemy na potrzeby innych kręcąc tym samym bicz na samych siebie. Przed laty dyskutowałyśmy z koleżankami na temat innej koleżanki. No dobrze;-) Nazwijmy to po imieniu: obgadywałyśmy naszą koleżankę. Podłożem obmawiania był nieskrywany podziw i lekka zazdrość. Dlaczego? Otóż nasza koleżanka potrafiła zadbać o siebie, swoją przestrzeń osobistą, czas pracy. To od jej woli i chęci zależało, czy pozostanie dłużej... na ogół była gotowa do opuszczenia miejsca pracy już 15 minut przed czasem;-) Nigdy "nie zabierały roboty do domu", nie podejmowała się zadań dodatkowych, które zmuszałyby ją do wydatkowania czasu i energii ponad miarę i potrzebę. Taka metoda paznokciowa od ... do. Nie można jej było też zarzucić, że źle wykonywała swoje obowiązki. Robiła to co do niej należało i to całkiem nieźle, ale "nie wychylała się", a kiedy proszono ją o wykonanie dodatkowej pracy grzecznie odmawiała. Szef nie miał jej tego nigdy za złe. Ja jak szalona rzucałam się w wir pracy, byłam zawsze na posterunku, reagowałam na każde skinienie palcem, pomagałam, tworzyłam, modyfikowałam, wprowadzałam racjonalizacje, innowacje, szkoliłam się a potem dzieliłam wiedzą i doświadczeniem, rezygnowałam z czasu wolnego, zaniedbywałam rodzinę...itd., itp. A kiedy któregoś dnia rzeczywiście nie mogłam zostać dłużej w pracy mój szef obraził się na mnie... bo mu odmówiłam. Jak mogłam mu odmówić? Teraz rozumiecie, że ta książka już z samego tytułu jest przeznaczona dla mnie.
Autorka w/w książki zabiera czytelnika w podróż do poznania siebie i własnych potrzeb. Wyjaśnia przyczyny i mechanizmy zjawiska bycia miłym, nie ocenia ludzkich zachowań, lecz daje szczegółowe wskazówki, jak zrozumieć i zmienić męczące nas postępowanie pokazuje, jak skończyć z zapominaniem o własnych potrzebach, zacząć szanować siebie i nauczyć się być miłą dla samej siebie. Całość poparta jest opisami konkretnych przypadków z bogatej praktyki psychoterapeutycznej Autorki. W naszkicowanych postaciach możemy odnaleźć mniej lub więcej siebie. Książka pozbawiona jest żargonu psychologicznego. Czytając odnosi się wrażenie, że rozmawiamy z życzliwą nam znajomą, która nieśpiesznie odkrywa przed nami mechanizmy psychologiczne, którymi podlegamy, wyjaśnia jak ważny wpływ na nas miały wczesne doświadczenia z okresu dzieciństwa, podpowiada jak "czytać siebie" i powoli wprowadzać zmiany.
Na koniec przytoczę Kartę Osobistych Praw Podstawowych z książki Anne Dickson Masz prawo być kobietą:
  • Mam prawo wyrażać własne uczucia.
  • Mam prawo być sobą.
  • Mam prawo odmawiać.
  • Mam prawo do błędów.
  • Mam prawo prawo do zmiany zdania.
  • Mam prawo powiedzieć, że czegoś nie rozumiem.
  • Mam prawo nie czuć się odpowiedzialny/a za problemy innych dorosłych.
  • Mam prawo stawiać siebie na pierwszym miejscu.
  • Mam prawo nie być zależny/a od aprobaty innych.
Cenna lekcja, którą postanowiłam wykorzystać w życiu od zaraz :-) ale jak to zrobić powoli i niezauważenie, żeby otoczenie nie szeptało za moimi plecami, że się zmieniłam, że woda sodowa uderzyła mi do głowy, i że kiedyś byłam milsza, albo po prostu, że kiedyś byłam inna?