Strona główna

niedziela, 23 sierpnia 2015

Cesarzowa wdowa Cixi

Uwielbiam czas wakacji. Czytam wtedy jak najęta, nadrabiam zaległości i ubolewam, że nadal mam za mało czasu, żeby nadrobić wszystkie zaległości. Cesarzowa wdowa Cixi nie jest jedyną książką, którą  przeczytałam w ostatnim czasie, ale na razie nie mam czasu, żeby Wam o nich napisać. Ograniczę się do tej pozycji, bo jest wspaniała i warta polecenia. Nigdy wcześniej nie czytałam niczego autorstwa chińskiego pisarza, no może za wyjątkiem Ulicy Tysiąca Kwiatów napisanej przez pół Japonkę, pół Chinkę. Jung Chang jest brytyjską pisarką chińskiego pochodzenia. W Chinach kontynentalnych książki Jung Chang są zakazane. W 1978 roku, po raz pierwszy w historii komunistycznych Chin, zostało ufundowane stypendium dla studentów wyjeżdżających za granicę. Pisarka zdała narodowy egzamin i mogła wyjechać. O sobie i swojej rodzinie pisze w "Dzikich Łabędziach", rodzinnej autobiografii, w której przedstawia historię swojej babci, mamy i swoją.
Jej babcia urodziła się w 1909 roku. Kiedy miała dwa latka, jej stopy zostały skrępowane – zmiażdżono je wielkim kamieniem i związano. Miały przestać rosnąć, by dopasować się do odwiecznych kanonów kobiecej urody. Kiedy babcia miała 15 lat, została oddana przez swojego ojca generałowi policji – aby być jego konkubiną. Jej cierpienie odcisnęło piętno także na życiu mamy późniejszej pisarki. Ona z kolei, jako 15-latka, wstąpiła do komunistycznego podziemia, ulegając iluzji, że komunizm zaprowadzi na świecie ład i zapewni ludziom szczęście.
Historia ostatniej cesarzowej Chin - Cixi, to opowieść o silnej kobiecie, która trzymała w garści chińskie imperium. 26 czerwca 1852 roku Tzu Si (Cixi), znana też pod imieniem Orchidea lub Pani Yehonala, poślubiła cesarza - Hsien Fenga i stała się jedną z 7 żon i 3 tysięcy konkubin władcy Chin.

Syn Cixi wstąpił na tron, lecz ona sama nie miała żadnej władzy politycznej. Jako konkubina nie była oficjalnie nawet matką nowego cesarza. Ta rola przypadła cesarzowej Zhen. 


Cixi, to inteligentna i mądra kobieta, która mimo braku formalnego wykształcenia, potrafi podejmować dalekowzroczne i przemyślane decyzje. Zaskakuje, niespotykaną w owym czasie otwartością na zachodnią politykę, naukę i kulturę. Nie sztuka być nowoczesną na zachodzie, ale w kraju zamkniętym, wręcz odizolowanym przez wieki, to akt heroizmu. Cixi nie była świętą, ani też tyranką, wiele jej decyzji można zakwalifikować do kategorii wyboru "mniejszego zła".

Książkę czytałam jednym tchem. Oczarowała mnie egzotyką, zafascynowała orientalną kulturą, odkryła przede mną nieznane oblicze największego w świecie mocarstwa. Myślę, że zmieniła ona moją wiedzę, ale i wyobrażenie o ludziach i kraju. Załączone do książki historyczne fotografie oraz przypisy dotyczące dokumentów źródłowych, na które powołuje się autorka sugerują, że opowieść poparta jest dogłębną analizą i wielkim znawstwem historii. Jeśli rzeczywiście tak jest, to mój podziw jest jeszcze większy.

niedziela, 17 maja 2015

Inferno (piekło)

W 2013 roku ukazała się kolejna książka Dana Browna Inferno. Myślę, że to najwyższy czas, aby ją przeczytać nim w kinach ukaże się film. W roli Roberta Langdona wystąpi Tom Hanks. Światowa premiera filmu zaplanowana została na 12 października 2016 roku. 
Robert Langdon, światowej sławy specjalista w dziedzinie ikonografii, budzi się w zupełnie obcym miejscu, w szpitalnym łóżku. Nie pamięta, jak i dlaczego znalazł się w szpitalu, ani skąd się wziął tajemniczy przedmiot, który znajduje w swojej marynarce. Nie ma jednak czasu na rozmyślania. Ledwie odzyskuje przytomność, już ktoś usiłuje go zabić. Życie ratuje mu tajemnicza młoda lekarka. Rozpoczyna się łańcuch pogoni, ucieczek, niesamowitych zwrotów akcji, zbiegów okoliczności, a wszystko to wśród zabytkowych uliczek Florencji. Tym razem Europa staje się miejsce akcji powieści, a intryga osnuta jest wokół Boskiej komedii Dantego. I jak to u Browna - jest profesor, młoda kobieta, ukryte kody w Mapie Piekieł, zagadki, które jak puzzle trzeba jedną po drugiej odszyfrowywać i dopasowywać do całości.
Tajemnica goni tajemnicę, a przy okazji możemy zamarzyć, zatęsknić za Florencją. Czy wiedza profesora wystarczy, aby uratować świat przed tajemniczą zagładą? Dla wielbicieli Aniołów i Demonów, czy Kodu Leonarda da Vinci książka będzie powrotem do stylu autora. Dla tych, którzy oczekują czegoś nowego, będzie rozczarowaniem. Mnie osobiście trochę denerwuje ta amnezja wybitnego profesora, za długo nie pamięta o wydarzeniach z ostatnich dwóch dni jego życia. Błądzi jak dziecko we mgle. Brown jest przewidywalny, stał się trochę niewolnikiem własnego stylu, ale nie zmienia to faktu, że powieść czyta się z przyjemnością. We mnie obudziła tęsknotę za Florencją i za Boską komedią Dantego. Postanowiłam ponownie ją przeczytać, spojrzeć na nią oczyma Browna. Mam nadzieję, że uczynię to niebawem;-)
 I na koniec chcę wyrazić żal, że w książce nie ma zdjęć, mapek ani rycin. Musiałam non stop szperać w Internecie, bo ciekawa byłam miejsc oraz opisanych dzieł sztuki. Chciałam widzieć Florencję taką jaką widział ją główny bohater, podążać jego śladem, patrzeć jego oczyma. Może warto drukować suplementy do powieści Dana Browna z kolorowymi reprodukcjami? Jego książki to nie tylko rozrywka, relaks, ale też rozbudzenie ciekawości poznawczej... przy najmniej u mnie. Postanowiłam więc dla Was wstawić Mapę Piekieł Dantego oraz fragment dzieła Giorgio Vasari. I na koniec wyjaśnienie tytułowego słowa inferno, które po włosku oznacza piekło. Inferno, to zarazem pierwsza część Boskiej Komedii autorstwa Dante Alighieri. Poematu, w którym Dante przedstawił wizję wędrówki poety przez zaświaty – Piekło, Czyściec i Raj.


niedziela, 26 kwietnia 2015

Trening uważności

Skoro już jestem przy poradnikach, to zaproponuję kolejny, który dosyć mocno wiąże się z poprzednim, czyli Mindfulness. O sztuce uważności. 

Najczęściej cytowana definicja mindfulness określa go, jako szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę (Jon Kabat-Zinn, 1990), odnosi się tym samym do doświadczenia świata, które znajduje się poza naszymi oczekiwaniami i jest rodzajem doświadczania rzeczy „takimi, jakimi są” (Ray, 2002). 

Czym jest uważność? Jaki ma wpływ na nasze życie?

Czy my Europejczycy, ludzie zachodu potrafimy medytować? Nauczyciele buddyjscy i trenerzy mindfulness podkreślają, że najważniejsze to to, co dzieje się pomiędzy sesjami, czyli bycie całkowicie obecnym wobec doświadczenia płynącego zarówno z zewnątrz (inni ludzie) jak z wewnątrz (własne myśli, uczucia, wrażenia) w każdej chwili. Nie chodzi o umiejętność skoncentrowania się na danym obiekcie, odczuciu, człowieku. W ramach treningu minfulness pracuje się z ciałem, myślami, emocjami, a medytacja pozwalam nam oduczyć się starych, wyuczonych schematów. Tak jak wspomniałam wyżej, takim schematem jest np. nieustanne bycie uprzejmym, a co za tym idzie przejmujący, podświadomy strach przed odrzuceniem, strach przed tym, że inni nas odrzucą, odtrącą jak im odmówimy, jak nie będziemy mili, pomocni, uważni itp. To my sami kreujemy własne cierpienie.

Książka podzielona jest na trzy części:
Z pierwszej dowiemy się jak kreujemy bezrefleksyjny styl życia oraz w jaki sposób nasz strach i stosowane przez nas strategie radzenia sobie z nim przyczyniają się do cierpienia, jakie odczuwamy. Z drugiej możemy nauczyć się sposobów bycia w obecności bez uciekania się do wypróbowanych reaktywnych myśli i uczuć. Trzecia podpowiada praktykowanie uważności we wszystkich obszarach życia.  
Autor obiecuje, że stosując się do jego zaleceń pozbędziemy się życiowego bałaganu, poprawi się nasze zdrowie psychiczne, relacje z innymi staną się głębsze i sensowniejsze, otworzymy się na piękno, prawdę i współczucie.

Bezrefleksyjność cechuje się brakiem elastyczności i chęcią przeforsowania zbudowanych na strachu strategii radzenia sobie bez względu na ich ewentualne rezultaty. Możesz wpadać w gniew lub przejawiać niepokój, możesz się rozwieść lub zacząć odczuwać wiele różnych objawów fizycznych, możesz próbować "naprawić" swoje życie za pomocą kolejnej diety, leków lub konsumpcyjnego nastawienia, a potem zastanawiać się, dlaczego żaden z tych pomysłów się nie sprawdza. Tak długo jak twoje reakcje będą bazować na strachu, niwiele sposobów będzie działać. Jeden z pionierów psychologii Abraham Maslow (1970) powiedział, że jeśli w twojej skrzynce z narzędziami masz tylko młotek, to w końcu na wszystko reagujesz tak, jakby to był gwóźdź" /fragment książki, str. 22/

piątek, 24 kwietnia 2015

Bycie miłym to przekleństwo

Kiedy mój wzrok zarejestrował kątem oka tytuł książki, od razu wiedziałam, że jest ona dla mnie. I nie tylko dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że przekleństwo bycia miłą nie jest zjawiskiem odosobnionym, które tylko mnie i autorce się przytrafiło.  Częściej, moim zdaniem, mają z tym zjawiskiem problem kobiety, rzadziej mężczyźni. 
Nie jednej/nie jednemu z nas przytrafiło się, że z uśmiechem na twarzy służymy pomocą innym, rezygnujemy z własnego czasu wolnego, mimo złego samopoczuciu zakasamy rękawy i bierzemy się do pracy, wyświadczamy przysługi, błyskawicznie reagujemy na potrzeby innych kręcąc tym samym bicz na samych siebie. Przed laty dyskutowałyśmy z koleżankami na temat innej koleżanki. No dobrze;-) Nazwijmy to po imieniu: obgadywałyśmy naszą koleżankę. Podłożem obmawiania był nieskrywany podziw i lekka zazdrość. Dlaczego? Otóż nasza koleżanka potrafiła zadbać o siebie, swoją przestrzeń osobistą, czas pracy. To od jej woli i chęci zależało, czy pozostanie dłużej... na ogół była gotowa do opuszczenia miejsca pracy już 15 minut przed czasem;-) Nigdy "nie zabierały roboty do domu", nie podejmowała się zadań dodatkowych, które zmuszałyby ją do wydatkowania czasu i energii ponad miarę i potrzebę. Taka metoda paznokciowa od ... do. Nie można jej było też zarzucić, że źle wykonywała swoje obowiązki. Robiła to co do niej należało i to całkiem nieźle, ale "nie wychylała się", a kiedy proszono ją o wykonanie dodatkowej pracy grzecznie odmawiała. Szef nie miał jej tego nigdy za złe. Ja jak szalona rzucałam się w wir pracy, byłam zawsze na posterunku, reagowałam na każde skinienie palcem, pomagałam, tworzyłam, modyfikowałam, wprowadzałam racjonalizacje, innowacje, szkoliłam się a potem dzieliłam wiedzą i doświadczeniem, rezygnowałam z czasu wolnego, zaniedbywałam rodzinę...itd., itp. A kiedy któregoś dnia rzeczywiście nie mogłam zostać dłużej w pracy mój szef obraził się na mnie... bo mu odmówiłam. Jak mogłam mu odmówić? Teraz rozumiecie, że ta książka już z samego tytułu jest przeznaczona dla mnie.
Autorka w/w książki zabiera czytelnika w podróż do poznania siebie i własnych potrzeb. Wyjaśnia przyczyny i mechanizmy zjawiska bycia miłym, nie ocenia ludzkich zachowań, lecz daje szczegółowe wskazówki, jak zrozumieć i zmienić męczące nas postępowanie pokazuje, jak skończyć z zapominaniem o własnych potrzebach, zacząć szanować siebie i nauczyć się być miłą dla samej siebie. Całość poparta jest opisami konkretnych przypadków z bogatej praktyki psychoterapeutycznej Autorki. W naszkicowanych postaciach możemy odnaleźć mniej lub więcej siebie. Książka pozbawiona jest żargonu psychologicznego. Czytając odnosi się wrażenie, że rozmawiamy z życzliwą nam znajomą, która nieśpiesznie odkrywa przed nami mechanizmy psychologiczne, którymi podlegamy, wyjaśnia jak ważny wpływ na nas miały wczesne doświadczenia z okresu dzieciństwa, podpowiada jak "czytać siebie" i powoli wprowadzać zmiany.
Na koniec przytoczę Kartę Osobistych Praw Podstawowych z książki Anne Dickson Masz prawo być kobietą:
  • Mam prawo wyrażać własne uczucia.
  • Mam prawo być sobą.
  • Mam prawo odmawiać.
  • Mam prawo do błędów.
  • Mam prawo prawo do zmiany zdania.
  • Mam prawo powiedzieć, że czegoś nie rozumiem.
  • Mam prawo nie czuć się odpowiedzialny/a za problemy innych dorosłych.
  • Mam prawo stawiać siebie na pierwszym miejscu.
  • Mam prawo nie być zależny/a od aprobaty innych.
Cenna lekcja, którą postanowiłam wykorzystać w życiu od zaraz :-) ale jak to zrobić powoli i niezauważenie, żeby otoczenie nie szeptało za moimi plecami, że się zmieniłam, że woda sodowa uderzyła mi do głowy, i że kiedyś byłam milsza, albo po prostu, że kiedyś byłam inna?

czwartek, 9 kwietnia 2015

Drzwiami w twarz


"Jeżeli zaakceptuję cię takim, jakim jesteś, uczynię cię kimś gorszym; jednakże jeżeli będę się traktował tak, jakbyś był tym, kim możesz się stać, pomogę ci to osiągnąć." /Johann Wolfgang von Goethe/

Tym mottem Mortensen rozpoczął 10. rozdział swojej książki, która do złudzenia przypomina książkę Cialdiniego. Nie znalazłam nigdzie informacji, który z panów był pierwszy, ale jedno jest pewne, że ich książki w 70 % są niemalże identyczne. Obaj przywołują te same eksperymenty, opisują te same historie. Dyskutować można na temat tego, który pisze ciekawiej. Dla mnie - Mortensen. Jest konkretny, uporządkowany, nie przegaduje nadmiernie tematu. Cialdini popisuje się, podkreśla swoje zasługi, a cytowane opowieści miejscami nudzą, przywodząc na myśl ogniskowe gawędy lub sekciarstwo. To oczywiście moja subiektywna ocena, kwestia gustu, a na temat gustów się nie dyskutuje;-)

Obie warto jednak przeczytać. Cialdiniego można również wysłuchać, jego książka dostępna jest w formie audiobooka. To atut i niewątpliwa wygoda oraz oszczędność czasu. 
Wracając jednak do motta, którym rozpoczęłam moją wypowiedź. Mam z nim błyskawicznie związane skojarzenie. Moi uczniowie zachowywali się dokładnie tak, jak pisał wielki poeta. Ponieważ wierzyłam z nich, w ich umiejętności, starałam się w każdym widzieć jego zdolności, mocne strony, wyznaczałam drobne cele, moi uczniowie realizowali je, z radością chodzili do szkoły, a mnie udawało się rozwinąć ich potencjał maksymalnie jak umiałam. I nie dlatego, że moi uczniowie byli zdolniejsi od innych. Oni po prostu uwierzyli, że są w stanie sprostać wielu zadaniom, czuli, że mogą, dadzą radę i chcą. I to jest klucz do sukcesu. O negatywnej stronie tego mechanizmu nie będę się rozpisywać, bo nie warto... 

"Drzwiami w twarz"... hmm... dosyć dziwnie nazywa się jedna z bardziej skutecznych metod wywierania wpływu na ludzi. Polega ona na tym, że najpierw przedstawia się nam ofertę cenową, która jest nie do przyjęcia, którą z miejsca niemalże odrzucamy, bo nie jesteśmy przecież naiwni. Ale za chwilę pojawia się okazja, już... teraz..., tylko dzisiaj..., mało tego, w ograniczonej ilości i tylko dla wybranych klientów. Kolejna oferta jest korzystniejsza od pierwszej (choć często nadal droga lub wymagająca od nas zaangażowania), ale na tę najczęściej już się godzimy. Nie chcemy wyjść na skąpców, czy też na osoby bez serca (zależy czego dotyczy oferta/prośba). Oczywiście sprzedawca otrzymuje cenę, którą od początku chciał uzyskać, a my jesteśmy przekonani, że trafiła się nam niepowtarzalna okazja. Dlaczego ludzie akceptują drugą propozycję chętniej, niż gdyby została im przedstawiona od razu? Otóż, różnica między propozycjami powoduje, że druga wydaje się atrakcyjniejsza. Ta technika działa, ponieważ zgodnie z normami społecznymi każde ustępstwo musi być odwzajemnione ustępstwem. Sprytne prawda? Takich ciekawych informacji potwierdzonych badaniami przeprowadzonymi przez psychologów społecznych książki zawierają całe mnóstwo. Uważam, że nawet jeśli nie wszystkie metody jednakowo na każdego z nas działają, to warto je poznać, żeby ewentualnie obronić się przed manipulacją występującą w reklamie, by nie dać się wyprowadzić w pole sprzedawcy, by nie dać się zwieść dilerowi w salonie samochodowym i nie dopłacać za dodatki, by nie ulegać pokusie pań wciskającym nam darmowe próbki do ręki, czy emocjom związanym z pseudo obniżkami cen na rzeczy, których nie potrzebujemy. 
Dlaczego tak łatwo można nami manipulować? Czy rzeczywiście jesteśmy tak bardzo przewidywalni? 

wtorek, 17 marca 2015

Neurotyczna osobowość naszych czasów

Tytuł książki autorstwa Karen Horney Neurotyczna osobowość naszych czasów brzmi tak, jakby książka była napisana całkiem niedawno. Nic bardziej mylnego. Karen Horney urodziła się 16 września 1885 roku, a wspomniana książka ukazała się po raz pierwszy w 1937 roku i pod wieloma względami pozostaje aktualna do dzisiaj. Oczywiście nie sposób dostrzec fragmenty "trącące myszką" jak na przykład widzenie stosunków damsko-męskich, w tym jednak przypadku to nie razi. Szczerze mówiąc koncentrowałam się na zupełnie innych zagadnieniach niż na potrzebie polemizowania z wybitną psychoanalityczką na temat widzenia roli kobiety we współczesnym świecie. Ta niemiecka psychoanalityczka i psychiatra, zapisała się w historii jako przedstawicielka koncepcji psychodynamicznych. Polemizowała z samym Zygmuntem Freudem. Podobnie jak on twierdziła, że przyczyną nerwic są konflikty wewnętrzne, jednakże zwróciła uwagę, że w jego koncepcji brakuje uwzględnienia wpływu czynnika kulturowego. Zakwestionowała również zazdrość o penisa, przeciwstawiając jej "zazdrość o macicę" rozumianą jako zazdrość o wydanie na świat potomka.

W omawianej pozycji Horney przedstawia obraz neurotyka, z jego konfliktami, lękami, cierpieniem i trudnościami, jakie ma on z samym sobą oraz w konfliktach kontaktach z innymi ludźmi, a także próby ich rozwiązania. Jej poglądy stanowią podsumowanie doświadczeń zdobytych we własnej pracy klinicznej nad nerwicami. Wyjaśnia różnicę między lękiem, strachem a wrogością. Definiuje podstawowe struktury nerwic. Opisuje neurotyczną potrzebę miłości, rolę seksu w potrzebie miłości, neurotyczne współzawodnictwo, sposoby zdobywania miłości i wrażliwość na odrzucenie, pogoń za władzą, prestiżem i posiadaniem, neurotyczne poczucie winy i cierpienie neurotyczne jakim jest masochizm.
Książka napisana jest inaczej niż piszą współcześni psychologowie. Może to być traktowane jako zarzut, ale wielu niezbyt oczytanych w psychologicznej literaturze może uznać to za jej plus. Dzięki temu, że książka jest pisana prostym językiem, zawiera wiele powtórzeń, powrotów, podsumowań może ją śmiało przeczytać również laik.

środa, 11 marca 2015

Psychologia miłości

John Cardi pisze, że "Miłość to słowo używane do nazwania podniecenia seksualnego u młodych, przyzwyczajania u ludzi w sile wieku i wzajemnego uzależnienia u starych" - jak dla mnie brzmi dosyć ponuro. Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałam, że psychologowie zajmują się miłością jako zjawiskiem społecznym i robią to najzupełniej poważnie, a dzisiaj dzielę włos na czworo i czepiam się każdego słowa. Robię to oczywiście w obronie miłości, dla miłości, z miłości, aby podnieś jej rangę w moim życiu i nie pozwolić zepchnąć jej do roli mechanizmu, na który nie mam wpływu, który przebiega i kończy się w opisany przez badaczy sposób.
"Miłość jest najważniejszym wydarzeniem między narodzinami a śmiercią człowieka. I choć trudno o pogląd mniej oryginalny, to właśnie on stał się przyczyną napisania tej książki" - tak pisze we wstępie do "Psychologii miłości" jej autor, wybitny psycholog prof. Bogdan Wojciszke. Książka „Psychologia miłości” dawno przekroczyła granice uniwersyteckich murów. Pierwsze wydanie książki ukazało się w 1994 roku. W 2014 ukazało się jej nowe, znacznie poszerzone wydanie. Źródłem niniejszej książki są odkrycia współczesnej psychologii, odsłaniające mechanizmy rządzące naszymi zachowaniami, myślami i emocjami. Autor nie dość, że opisał te mechanizmy, to jeszcze zebrał najciekawsze wyniki światowych i krajowych badań dotyczących miłości.
Mimo, że miłość jest wokół nas, wiemy, że dotyczy miłości rodzicielskiej, miłości do partnera, miłości do rodziców, miłości do ojczyzny, miłości do Boga itp. to tak naprawdę niewiele wiemy o mechanizmach jej funkcjonowania. W polecanej publikacji autor zajmuje się oczywiście miłością między partnerami. Zjawisko jest niezwykle złożone, popularnie mówimy, że zakochanie, to "czucie motyli w brzuchu", pociąg seksualny, patrzenie w oczy, potrzeba bycia blisko z wybrankiem/wybranką. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że miłość przechodzi różne fazy od euforii, totalnego zauroczenia, kiedy cały świat, poza wybrankiem/wybranką przestaje istnieć, poprzez szczęśliwy i radosny stan spokoju, intymności, szczęścia, stabilizacji, wspólnego spędzania czasu, długich rozmów, przyjaźni, poprzez - mimo, że wolelibyśmy, marzymy o tym, żeby jednak na nie nie trafiać - konflikty, kłótnie, aż do spokojnego i przyjacielskiego bycia ze sobą, troszczenia się o siebie, wspierania w trudach życia codziennego. Czasami też miłość się kończy. Partnerzy nie chcą o nią walczyć, nie dbają o nią, nie pielęgnują jej, separują się od siebie, zamykają na uczucie, stają się wrodzy, a czasami zupełnie obcy. Następuje rozstanie. Bywa również tak, że niespodziewana śmierć kończy związek, ale miłość do partnera/partnerki pozostaje w ciepłych, tkliwych wspomnieniach. No tak, ale to tyle, co sami, bez badań, pokrótce wiemy o miłości, a co na ten temat twierdzą psychologowie? 
 Robert J. Sternberg wyróżnia trzy zasadnicze składniki miłości: intymność, namiętność i zobowiązanie do utrzymania związku. Składniki te zostają szczegółowo omówione przez profesora Wojciszke. Ponadto autor prezentuje typowe fazy związku: zakochanie (tylko namiętność), romantyczne początki (namiętność i intymność), związek kompletny (namiętność, intymnosc i zobowiązanie), związek partnerski (intymnosc i zobowiązanie, ale już bez namiętności), związek pusty (zobowiązanie, ale już bez intymności) i rozpad (wycofanie zobowiązania), które ilustruje opracowany przez niego wykres. Okazuje się, że czas działa jednakowo na niekorzyść związku, że nie da się uniknąć tego, że pierwsze dwie fazy trwają krótko. 
Jeśli zastanawiacie się, co zrobić, żeby jak najdłużej utrzymać w związku namiętność i intymność, co zrobić, aby związek przynosił satysfakcję obu stronom oraz od czego to zależy koniecznie musicie zerknąć do tej książki. Dowiecie się z niej, ile w związku zależy od cech męskich i kobiecych, przy czym autor podkreśla, że nie chodzi o płeć biologiczną, ale o cechy psychiczne jakimi dysponują partnerzy, a ile od poglądów, które wyznajecie, czy wartości którym pozostajecie wierni. Autor nie udziela oczywiście recepty na udany związek, ale dzięki opisanym badaniom i teoriom na temat związków możemy przewartościować, przebudować nasz związek i w sposób świadomy zadbać o to, aby nie popełniać błędów, które prowadzą do jego rozpadu. Oczywiście, wyłącznie wtedy, kiedy nasz związek jest dla nas ważny, daje nam satysfakcję, radość i chęć inwestowania w jego utrzymanie i rozkwit. 

wtorek, 10 marca 2015

Miej trochę wiary

Miej trochę wiary Mitch`a Albom`a jest historią, która przytrafiła się samemu autorowi. Zadanie, z którym przyszło się mu zmierzyć, zaskoczyło go, bo nie często spotykamy się z pytaniem typu: "Napiszesz dla mnie mowę pogrzebową?" Z taką prośbą zwrócił się do Alboma rabin z jego rodzinnej parafii. Budująca, prawdziwa historia o potędze miłości, sile wiary, która pomaga przezwyciężyć najtrudniejsze, tragiczne momenty życia. Historia dwóch mężczyzn: rabina i pastora o burzliwej przeszłości.
Czytając tę książkę myślałam, że będę mogła Wam o niej wiele napisać, teraz kiedy siedzę przed laptopem, mam pustkę w głowie. Bo wszystko napisał już Mitch, powiedział Henry, podsumował Rabe. Rosiłam łzy strumieniami. Przemiana duchowa i powrót do korzeni Mitcha były też moim powrotem... Cudowna historia o zgodnym pożyciu małżeńskim, miłości rodzinnej, ludzkiej życzliwości, trosce i spokojnym śnie podczas burzy... Dlaczego spokojny sen? Szczęśliwy jest ten, który może spać spokojnie podczas burzy, bo to oznacza, że jeśli będziemy traktować jak należy tych, których kochamy, i postępować zgodnie z zasadami wiary, naszemu życiu nie będą towarzyszyć wyrzuty z powodu niedopełnionych obowiązków.  
Ludzi prześladuje myśl, czy istnieje coś więcej po śmierci, czy spotkają tam swoich bliskich, czy pozostający tutaj bliscy i znajomi będą o nich pamiętać. Nie znajdziecie w tej książce odpowiedzi dotyczących życia po śmierci, ale refleksje na temat wiary, miłości, ludzkich błędów, słabości, wybaczania, drugiej szansy, śmierci, które dostarczą Wam cudownych wzruszeń i będą stanowiły inspirację do przemyśleń. Posłużę się tutaj słowami Rabe: "Dzięki rodzinie mam nadzieję przetrwać przez kilka pokoleń. Będę żył tak długo, jak długo mnie będą pamiętać. Modlić się za mnie. Wspominać wszystkie wspólne chwile, śmiech i łzy". 

wtorek, 3 marca 2015



Taaak, dzisiaj zaskoczę Was doborem lektury, ale obiecuję, że następna będzie lżejsza:-) Dla tych, którzy cierpliwie czekali aż napiszę coś na moim blogu i czytających - tak jak ja - wszystko, może będzie to nawet rekompensata, bo rozpisałam się niemiłosiernie...:-)

Zamieszczone obok zdjęcie przedstawia Annę Freud, najmłodsze z sześciorga dzieci Sigmunda Freuda. Początkowo chciała zostać nauczycielką, ostatecznie jednak poszła w ślady ojca.
Napisana przez nią w latach 30-tych ubiegłego wieku książka Ego i mechanizmy obronne dotyczy – jak pisze sama Autorka w przedmowie do wydania z 1966 roku – „wyłącznie jednego, wybranego problemu, a więc środków i metod, za pomocą których ego unika przykrości i lęku oraz uczy się kontrolować zachowanie, uczucia i pragnienia popędowe.” (A. Freud, s. 13) 

Freud zdefiniował i opisał mechanizmy obronne jako struktury w obrębie ego. Jego zdaniem mechanizmy obronne były możliwe do naukowego zbadania, a główną funkcją, jaką pełniły, było zabezpieczenie ego przed doświadczeniem lęku w momencie aktywizacji konfliktu między instancjami. Mechanizmy obronne, w jego rozumieniu, są podporządkowane zasadzie przyjemności, bowiem mają za zadanie chronić ego przed tym, co jest przykre. Jego odkrycie kontynuowała Anna Freud, współtworząc psychologię ego. 
W publikacji Ego i mechanizmy obronne Anna Freud nie tylko zebrała i usystematyzowała kluczowe koncepcje swojego ojca na temat obrony ego, ale wzbogaciła je o własny materiał kliniczny pochodzący z jej praktyki terapeutycznej. W opozycji do ojca, który uważał, że mechanizmy mogą być obserwowane i naukowo analizowane, Anna Freud założyła, że operacji ego, które walczy z id, nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Można jedynie wnioskować o nich na podstawie rekonstrukcji przeszłości. 

Zebrana i usystematyzowana koncepcja została przez Annę Freud podzielona na cztery części: 
I. Teoria mechanizmów obronnych, w której Anna Freud omówiła działanie id, ego i superego, techniki analityczne do badania struktur psychicznych, obronną aktywność ego jako przedmiotu analizy, mechanizmy obronne oraz przebieg procesu obronnego w zależności od źródła zagrożenia i lęku. 
II. Przykłady unikania przykrości i niebezpieczeństw pochodzących ze świata zewnętrznego zawierają opis mechanizmów zaprzeczania – głównie w obszarze fantazji, w obszarze słów i czynów oraz ograniczenia ego. 
III. Przykłady dwóch typów obron – tutaj Autorka opisała swoje koncepcje, czyli identyfikację z agresorem oraz pewien rodzaj altruizmu. 
IV. Obrony wywołane strachem przed siłą popędów – na przykładzie zjawisk właściwych okresowi dojrzewania w tym między innymi: lęki popędowe w okresie dojrzewania, ascetyzm, intelektualizację, obiekt miłości i identyfikację.
Mechanizmy obronne są strategiami umysłowymi, które pozwalają na ochronę ego, czyli świadomej części osobowości. W człowieku stale pojawiają się konflikty między pragnieniami i popędem dążącym do przyjemności, a działaniem zgodnym z ideałami i normami moralnymi. Mechanizmy obronne mogą być mniej lub bardziej dojrzałe. Do znanych, w latach trzydziestych ubiegłego wieku, 10 mechanizmów obronnych: wyparcia, reakcji upozorowanej, projekcji, introjekcji, regresji, sublimacji, izolacji emocjonalnej, anulowania, odwrócenia i zwrócenia przeciwko sobie Anna Freud dodała dwa nowe, będące jej własnym wkładem do teorii, czyli: identyfikacja z agresorem i altruistyczne wyrzeczenie. 

Id, ego i superego w bardzo różnym stopniu poddają się obserwacji. Id jest najbardziej pierwotne i leży najgłębiej w psychice – jest systemem nieświadomym. To ono motywuje nas do działania. Zawiera w sobie popędy (agresywny i seksualny – procesy pierwotne), które stanowią biologiczny motor naszego zachowania. Id działa więc według zasady przyjemności. Ego natomiast posiada zdolność do obserwacji i jest mediatorem. Przekłada żądania id na realia rzeczywistości (procesy wtórne). Musi konfrontować impulsy z praktycznymi ograniczeniami oraz z zakazami superego. Celem ego jest uniemożliwienie działania impulsom popędowym. Rządzi się więc zasadą rzeczywistości. Superego to zinternalizowane (włączone) wartości otoczenia, zwłaszcza opiekunów. Treści zawarte w tej strukturze w przeważającej części są świadome i mogą być dowolnie przywoływane. Superego składa się z sumienia (czego nie wolno robić) i ideału ego (jakim chciałoby się być). Superego kieruje się zasadą moralności – łamanie jego nakazów prowadzi do poczucia winy, a ich spełnianie do poczucia ulgi i szacunku dla samego siebie. 

Właściwym obszarem obserwacji jest więc ego, gdyż jest ono pośrednikiem, dzięki któremu usiłujemy nakreślić obraz pozostałych dwóch struktur psychicznych. 

Anna Freud wymienia podstawowe mechanizmy obronne wyodrębnione przez Zygmunta Freuda: wyparcie, regresja, introjekcja (lub identyfikacja), projekcja, reakcja upozorowana, izolacja emocjonalna i „anulowanie” tego co zostało uczynione. Wyparcie, które polega na przemieszczeniu bolesnych lub niebezpiecznych treści ze świadomości do nieświadomości. Jest ono uznawane za podstawowy mechanizm obronny. Zniekształca ono rzeczywistość „ukrywając wydarzenia przed świadomością”. Regresja jest cofnięciem się do wcześniejszych stadiów rozwoju. Jej celem jest redukcja lęku i wrogości. Wiąże się zwykle z infantylizacją myślenia i zachowania oraz obniżeniem aspiracji. Projekcja polega na przypisywaniu innym osobom własnych, nieakceptowanych pragnień, obarczaniu ich winą za własne problemy. Reakcja upozorowana polega na wyrażeniu uczuć lub zachowań przeciwnych niż rzeczywiście odczuwane, po to, by prawdziwe pozostały wyparte, np. wylewne gratulowanie wygranej, której zazdrościmy. Racjonalizacja jest uzasadnianiem własnych, nieakceptowanych wcześniej, postaw i zachowań pozornymi dowodami słuszności i racjonalności swojego postępowania. Anulowanie „Odczynianie” – usunięcie czynu agresywnego w rytualny sposób, poprzez odkupienie go, wynagrodzenie go komuś. Rytuał jest odczuwany jako przymus i nie poddaje się ocenom intelektualnym. W odróżnieniu od religijnego, wykonywany jest samotnie. Identyfikacja, która jest podstawowym elementem rozwoju człowieka i ważną część procesu uczenia się, także może służyć jako mechanizm obronny. „Przybierając” cechy kogoś innego, osoba może ośmielić się na zachowanie, które postrzega jako jej niedozwolone, jednak akceptowalne dla osoby z którą się identyfikuje. Przykładem jest tzw. identyfikacja z agresorem, gdzie np. dziecko, które doświadczyło nadużycia może nadużywać inne osoby. W przypadku introjekcji (powiązanej z identyfikacją) jedynie wybrany aspekt osobowości innej osoby zostaje zinternalizowany (uwewnętrzniony). Izolacja emocjonalna odnosi się do oddzielenia pewnego własnego doświadczenia w taki sposób, że staje się ono rozłączne od towarzyszących mu uczuć. Dzięki temu doświadczenie staje się dostępne świadomości bez konieczności przeżywania bolesnych uczuć. Ktoś może np. opowiadać pewną dramatyczną historię z własnego życia zupełnie obojętnie, tak jakby przydarzyła się komuś innemu. Sublimacja polegająca na przemieszczenie celu popędowego na zgodny z akceptacją społeczną i wreszcie zwrócenie popędu przeciwko sobie i odwrócenie. Pojęcie mechanizmów obronnych stworzone przez Freuda, a zebrane, usystematyzowane i uzupełnione przez Annę Freud przejęte zostało przez współczesną psychologię. Oznacza metody radzenia sobie z wewnętrznymi konfliktami w celu ochrony osobowości (ego), zmniejszenia lęku, frustracji i poczucia winy. Na ogół są one nawykowe i nieuświadomione. W pewnym nasileniu występują u praktycznie każdego człowieka i pełnią rolę przystosowawczą, są niezbędne. Mechanizmy obronne są jednak zawsze zniekształceniem zachowania lub oglądu rzeczywistości, stosowane nadmiernie lub nieadekwatnie do sytuacji mogą utrudniać funkcjonowanie. Dobrze, gdy w zachowaniu jednostki jest ich duży repertuar, a ich dobór i intensywność jest zależna od sytuacji (elastyczność stosowania). Można wówczas mówić o efektywności i braku patologii związanej z mechanizmami obronnymi. 

W literaturze spotykać można wiele klasyfikacji mechanizmów obronnych takich jak: techniki unikania działania (represja (wyparcie), nadmierna samokontrola, supresja (tłumienie), zwlekanie (odraczanie), zachowania obsesyjno-kompulsywne), techniki przemieszczania (acting-out, fiksacja, kompensacja, konwersja, przeniesienie, regresja, sublimacja, substytucja, asceza, reakcje upozorowane, zaprzeczane własnemu działaniu z przeszłości, zaprzeczanie istnieniu czegoś, nawykowe, utrwalone wzorce zachowań (np. uległość, agresja (psychologia), unikanie, samochwalstwo, dążenie do niezależności, podejrzliwość), omdlenie, robienie się słabym, chorym lub zmęczonym), techniki zniekształcania rzeczywistości (dewaluacja, dysocjacja, fantazjowanie, nieuzasadniona generalizacja, idealizacja, intelektualizacja, maskowanie, odwracanie sensu, projekcja, racjonalizacja, rozszczepienie (splitting), selektywny brak uwagi, symbolizacja, zaprzeczanie), techniki przyjmowania cudzych zachowań (identyfikacja, inkorporacja, introjekcja, konformizm, internalizacja), mechanizmy złożone (łączące kilka z powyższych mechanizmów, czyli negatywizm, pokuta, naprawienie zła, odwracanie uwagi, samorozgrzeszanie się, tracenie zainteresowania, zemsta, przesądy). (za Strelau, "Psychologia. Podręcznik akademicki", PWN 2000 wyd. Psychologiczne Gdańsk tom II,  Taveris, Wade, „Psychologia. Podejścia oraz koncepcje”, wyd. Zysk i S-ka, 2008, wydanie poprawione i uzupełnione na podstawie III wydania oryginalnego oraz Lissewska A., „Psychika, czyli odkrywanie zaginionego lądu”).

Wiele miejsca w swojej pracy Anna Freud poświęca okresowi dojrzewania z jego zjawiskami idealizmu młodzieńczego, potrzebą identyfikacji, odrzuceniem autorytetów rodzicielskich na rzecz idoli, uznając owe procesy za wyraz normy rozwojowej. Anna Fred pisze, że młodzi ludzie budują najnamiętniejsze związki miłosne, by burzyć je równie gwałtownie, że bywają ascetyczni, by nagle pogrążyć się z najbardziej prymitywnym zaspokojeniu potrzeb, oscylują między ślepą uległością wobec wybranych przez siebie liderów a wyzywającym buntem przeciwko wszelkim autorytetom, są samolubni i nastawieni materialistycznie, a jednocześnie pełni wzniosłego idealizmu. Czasem ich zachowanie wobec innych potrafi być brutalne i bezwzględne. Zauważyła, że w tym okresie popędy odgrywają kluczową rolę.
Według Anny Freud dojrzewanie jest jednak tylko jedną z faz życia człowieka, podobnie jak klimakterium, pierwszą rekapitulacją dziecięcego okresu życia rozwoju seksualnego. Każdy z tych etapów życia jest odnowieniem i – jak to nazwała Anna Freud - „wskrzeszeniem” tego, co zaszło wcześniej. Możemy z łatwością domyślić się jak bardzo były to rewolucyjne poglądy w czasach, gdy temat ten należał do tabu, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Pruderyjni Amerykanie niechętni poruszali tematykę problemów wieku dojrzewania. Anna Freud podkreśla jednak, że to nie w tym okresie życia rozpoczyna się życie seksualne człowieka. To właśnie we wczesnym dzieciństwie, a nie w okresie dorastania, następują kluczowe dla rozwoju seksualnego wydarzenia. Nie zgadza się z psychologią akademicką co do tezy, że wiedzę na temat źródeł i rozwoju seksualności należy poszukiwać w okresie dojrzewania, wskazuje również, że autorzy związani z psychoanalizą byli, jak dotąd, skoncentrowani głównie na podobieństwach istniejących między tymi trzeba burzliwymi okresami w seksualnym życiu jednostki. Podkreśla natomiast, że w każdym przypadku (wczesne dzieciństwo, okres dorastania i klimakterium) stosunkowo silne id jest ożywione, a ego osłabione oraz zwraca uwagę na silne podobieństwo jakościowe, ze względu na jeden z czynników relacji ego – id. Ludzkie id przez całe życie pozostaje niezmienione. W ciągu życia zmianie ulegają jedynie cele z pregenitalnych na genitalne. Pragnienia seksualne oraz obiekty kateksji i związane z nimi fantazje, zawsze są gotowe do ujawnienia się pomimo wyparcia. Pozostają one wciąż te same, od dzieciństwa przez okres dojrzewania, życie dorosłe, aż do przekwitania.
Anna Freud podkreśla, że związani z psychoanalizą autorzy zwracali do tej pory mniej uwagi na różnice między opisywanymi okresami. Różnice te powstają za sprawą drugiego czynnika oddziałującego na relację między id a ego, a mianowicie ogromnej zdolności ego do dokonywania przekształceń. Niezmienność id odpowiada zmienności ego. Warto podkreślić, że choć pojęcie mechanizmów obronnych zyskało dużą popularność i użyteczność w psychoterapii (a nawet w szeroko rozumianej kulturze), to jest ono charakterystyczne dla podejścia psychodynamicznego i nie zawsze jest stosowane przez terapeutów pracujących w innych podejściach. Nie zmienia to jednak faktu, że Anna Freud włożyła olbrzymi wkład do współczesnej psychologii. Jej teorie dostrzec można na każdym kroku.
Anna Freud uznaje, że „wszystkie mechanizmy obronne, jakie do tej pory odkryła psychoanaliza, służą jednemu celowi – wsparcia ego w jego walce z naporem popędów. Obrony uaktywniają się w obliczu trzech podstawowych rodzajów lęku, wywołanych działaniem: instynktów, świata zewnętrznego oraz sumienia” (Freud A., s. 57) i trudno się z nią tutaj nie zgodzić niezależnie od tego na jakiej teorii się oprzemy. Zmianie ulegają jedynie czynniki zmuszającego ego do obrony, ale ich cel zawsze jest jeden: ochrona ego i zabezpieczenie go przed odczuwaniem nieprzyjemności. Opisane przypadki z jej praktyki terapeutycznej, akcentujące konsekwencje braku więzi emocjonalnej z dzieckiem, lęki, obserwacje dzieci podczas ich pobytu w szpitalu, skutki separacji stanowią cenne źródło inspiracji do dzisiaj. Jej obserwacje przyczyniły się do reorganizacji placówek opiekuńczych, wpłynęły na kształt prawa rodzinnego i opiekuńczego, zmieniły podejście do adopcji oraz opieki instytucjonalnej, a wiele jej postulatów nie straciło do dzisiaj na swojej aktualności. Anna Freud postulowała przez całą swoją działalność naukową i zawodową niesienie pomocy rodzinie dysfunkcyjnej zamiast odbierania jej władzy rodzicielskiej. Współcześnie nikt już nie ma wątpliwości, że ofiary przemocy o wiele częściej same stają się agresorami niż ci, którzy tej przemocy nie doświadczyli. Niewielu wie jednak, że Anna Freud jako pierwsza opisała proces identyfikacji z agresorem. Zygmunt Freud pisał i mówił o popędach, a Anna Freud poświęciła swoją działalność nauką na pisanie i mówienie o mechanizmach obronnych. Jako wykładowca prawa nakłaniała swoich studentów do myślenia z perspektywy dziecka. Mało tego jej koncepcja zmieniła również oblicze pediatrii. Badaczka podkreślała, jaki wpływ na rozwój emocjonalny dziecka ma choroba, pobyt w szpitalu, zabiegi operacyjne i jak ważne jest odpowiednie przygotowanie do nich dziecka oraz towarzyszenie matki. Jej koncepcje stały się inspiracją dla Benjamina Spocka, który napisał w latach sześćdziesiątych swój słynny podręcznik na temat wychowania dzieci. 

W Ego i mechanizmy obronne Anna Freud podjęła się pionierskiej działalności połączenia psychoanalizy z edukacją w praktyce. Tym samym zapoczątkowała holistyczne spojrzenie na dziecko. Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że stała się ona pierwszym sprzymierzeńcem, orędownikiem małego dziecka, opisała jego konflikty między gwałtownymi żądaniami popędowymi, a silnymi lękami przed rzeczywistymi zagrożeniami z zewnątrz, stanęła w jego obronie, opisała jego potrzeby oraz działanie mechanizmów obronnych. 

Na zakończenie osobista refleksja, którą wywołało u mnie stwierdzenie Anny Freud, iż „wzrost kateksji libidinalnej w sposób automatyczny prowadzi do zdwojenia wysiłków ego na rzecz intelektualnego opracowania procesów popędowych, a to z kolei wyjaśniałoby fakt, iż w obliczu wywodzącego się z id niebezpieczeństwa ludzie stają się inteligentni. W okresach spokoju w życiu popędowym jednostka może pozwolić sobie na pewien poziom „głupoty”. Deprywacja i lęk przed obiektywnymi niebezpieczeństwami zachęcają do wyczynów intelektualnych i pomysłowych prób rozwiązania problemów, jakie ze sobą niosą. Dostatek i bezpieczeństwo czynią z ludzi wygodnych głupców, skupienie intelektu na procesach popędowych jest analogiczne do czynności ego w obliczu niebezpieczeństw obecnych w świecie zewnętrznym.” Nie ukrywam, że jej słowa dały mi dzisiaj wiele do myślenia. Wspominany przez nią wysiłek intelektualny podejmowany przez ego jest nieporównywalnie trwalszy i rzetelniejszy kiedy związany jest z działaniem. Zamiast więc rozczulać się nad sobą, rozwodzić się nad brakiem czasu i energii trzeba przejść do działania.

Kateksja (gr. kathéksis) trzymanie, termin psychoanalityczny, oznacza wybór obiektu popędu i zainwestowanie w niego energii psychicznej. Inaczej mówiąc, kateksja pozwala na zaspokajanie popędów id przez znalezienie odpowiedniej osoby, przedmiotu, idei lub czynności. Energia, jaką dysponuje id (system pierwotny osobowości, zawierający popędy), może być łatwo przerzucona z jednego działania lub wyobrażenia na inne. Jest to możliwe, ponieważ id nie odróżnia różnych obiektów, np. głodne niemowlę połyka wszystko, co jest w zasięgu jego rąk i ust. Id nie odróżnia też rzeczywistości od subiektywnych wyobrażeń.  Równie dobrze upragniony przedmiot pojawia się w postaci wyobrażenia (proces pierwotny), np. głodny człowiek wyobraża sobie smakowity posiłek. Oczywiście, nie można najeść się wyobrażeniem. Dzięki drugiemu systemowi osobowości – ego – uczymy się odróżniać to, co w umyśle, od rzeczywistości i odraczać gratyfikację dopóty, dopóki nie zostanie znaleziony odpowiedni obiekt, umożliwiający zaspokojenie potrzeby. W tym celu ego powstrzymuje id od impulsywnego, irracjonalnego działania. Te hamujące siły nazywa się antykateksją. Ego kształtuje też nowe kateksje obiektów, które nie zaspokajają bezpośrednio podstawowych potrzeb, lecz są z nimi luźno związane. W przypadku popędu głodu nowe kateksje dotyczą kolekcjonowania przepisów kulinarnych, bywania w nietypowych restauracjach czy zamiłowania do chińskiej porcelany. Pierwsze kateksje niemowlęcia dotyczą jego rodziców, ponieważ to oni zaspokajają jego potrzeby. Następnie dziecko dokonuje kateksji ideałów prezentowanych przez rodziców (tak wyłania się „ja” idealne) oraz kateksji zakazów rodzicielskich (które stają się jego sumieniem), Słownik psychologiczny: Charaktery. Portal psychologiczny http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/K/27/Kateksja-(gr-kath%C3%A9ksis)/