Strona główna

piątek, 24 kwietnia 2015

Bycie miłym to przekleństwo

Kiedy mój wzrok zarejestrował kątem oka tytuł książki, od razu wiedziałam, że jest ona dla mnie. I nie tylko dla mnie. Zdaję sobie sprawę, że przekleństwo bycia miłą nie jest zjawiskiem odosobnionym, które tylko mnie i autorce się przytrafiło.  Częściej, moim zdaniem, mają z tym zjawiskiem problem kobiety, rzadziej mężczyźni. 
Nie jednej/nie jednemu z nas przytrafiło się, że z uśmiechem na twarzy służymy pomocą innym, rezygnujemy z własnego czasu wolnego, mimo złego samopoczuciu zakasamy rękawy i bierzemy się do pracy, wyświadczamy przysługi, błyskawicznie reagujemy na potrzeby innych kręcąc tym samym bicz na samych siebie. Przed laty dyskutowałyśmy z koleżankami na temat innej koleżanki. No dobrze;-) Nazwijmy to po imieniu: obgadywałyśmy naszą koleżankę. Podłożem obmawiania był nieskrywany podziw i lekka zazdrość. Dlaczego? Otóż nasza koleżanka potrafiła zadbać o siebie, swoją przestrzeń osobistą, czas pracy. To od jej woli i chęci zależało, czy pozostanie dłużej... na ogół była gotowa do opuszczenia miejsca pracy już 15 minut przed czasem;-) Nigdy "nie zabierały roboty do domu", nie podejmowała się zadań dodatkowych, które zmuszałyby ją do wydatkowania czasu i energii ponad miarę i potrzebę. Taka metoda paznokciowa od ... do. Nie można jej było też zarzucić, że źle wykonywała swoje obowiązki. Robiła to co do niej należało i to całkiem nieźle, ale "nie wychylała się", a kiedy proszono ją o wykonanie dodatkowej pracy grzecznie odmawiała. Szef nie miał jej tego nigdy za złe. Ja jak szalona rzucałam się w wir pracy, byłam zawsze na posterunku, reagowałam na każde skinienie palcem, pomagałam, tworzyłam, modyfikowałam, wprowadzałam racjonalizacje, innowacje, szkoliłam się a potem dzieliłam wiedzą i doświadczeniem, rezygnowałam z czasu wolnego, zaniedbywałam rodzinę...itd., itp. A kiedy któregoś dnia rzeczywiście nie mogłam zostać dłużej w pracy mój szef obraził się na mnie... bo mu odmówiłam. Jak mogłam mu odmówić? Teraz rozumiecie, że ta książka już z samego tytułu jest przeznaczona dla mnie.
Autorka w/w książki zabiera czytelnika w podróż do poznania siebie i własnych potrzeb. Wyjaśnia przyczyny i mechanizmy zjawiska bycia miłym, nie ocenia ludzkich zachowań, lecz daje szczegółowe wskazówki, jak zrozumieć i zmienić męczące nas postępowanie pokazuje, jak skończyć z zapominaniem o własnych potrzebach, zacząć szanować siebie i nauczyć się być miłą dla samej siebie. Całość poparta jest opisami konkretnych przypadków z bogatej praktyki psychoterapeutycznej Autorki. W naszkicowanych postaciach możemy odnaleźć mniej lub więcej siebie. Książka pozbawiona jest żargonu psychologicznego. Czytając odnosi się wrażenie, że rozmawiamy z życzliwą nam znajomą, która nieśpiesznie odkrywa przed nami mechanizmy psychologiczne, którymi podlegamy, wyjaśnia jak ważny wpływ na nas miały wczesne doświadczenia z okresu dzieciństwa, podpowiada jak "czytać siebie" i powoli wprowadzać zmiany.
Na koniec przytoczę Kartę Osobistych Praw Podstawowych z książki Anne Dickson Masz prawo być kobietą:
  • Mam prawo wyrażać własne uczucia.
  • Mam prawo być sobą.
  • Mam prawo odmawiać.
  • Mam prawo do błędów.
  • Mam prawo prawo do zmiany zdania.
  • Mam prawo powiedzieć, że czegoś nie rozumiem.
  • Mam prawo nie czuć się odpowiedzialny/a za problemy innych dorosłych.
  • Mam prawo stawiać siebie na pierwszym miejscu.
  • Mam prawo nie być zależny/a od aprobaty innych.
Cenna lekcja, którą postanowiłam wykorzystać w życiu od zaraz :-) ale jak to zrobić powoli i niezauważenie, żeby otoczenie nie szeptało za moimi plecami, że się zmieniłam, że woda sodowa uderzyła mi do głowy, i że kiedyś byłam milsza, albo po prostu, że kiedyś byłam inna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz