Dawno już nie czytałam książki, która wywołała u mnie gęsią skórkę i łzy wzruszenia. Powieść pt. "Powtórnie narodzony" czekała przez kilka miesięcy w mojej poczekalni i jakoś nie miałam okazji, aby po nią sięgnąć. Przeczytałam ją dopiero tydzień temu na meksykańskiej plaży, w cieniu jukatańskich palm.
Bohaterką "Powtórnie narodzonego", z perspektywy której poznajemy całą historię, jest Gemma - pięćdziesięcioletnia Włoszka wiodąca w Rzymie monotonne, ustabilizowane życie u boku męża Giuliano. Pewnego dnia, decyduje się na podróż do Sarajewa - miasta, które całkowicie odmieniło jej życie - by ostatecznie zmierzyć się ze wspomnieniami i rozliczyć się z przeszłością. Przewodnikiem po mieście jest jej przyjaciel sprzed lat, Gojko, bośniacki poeta. To dzięki, niemu poznała podczas pierwszego pobytu w Sarajewie miłość swojego życia - Diego - fotoreportera wojennego z Genui. Zabiera ze sobą szesnastoletnie syna - Pietro - by pokazać mu miejsce, gdzie przyszedł na świat, ale także po to, by opowiedzieć mu o jego ojcu. Spotkanie z Gojkiem jest dla Gemmy bolesnym i poruszającym doświadczeniem - wspomnienie miłości Diega, wojennej tragedii miasta, bolesne doświadczenia z młodości, głęboko ukryte, powracają w dręczących retrospekcjach zmuszających ją do przeżywania wszystkiego od nowa. Próbuje znaleźć odpowiedzi na dręczące ją od lat pytania, zrozumieć siebie i motywy postępowania Diega. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mamy do czynienia ze łzawym romansidłem, ale tak nie jest. Zagłębiając się w historię bohaterki, w jej wewnętrzne monologi odkrywamy świat widziany jej oczyma. Świat na wskroś prawdziwy. Nakreślone w powieści postacie są wielowymiarowe. Gemma wzbudza wiele kontrowersyjnych emocji. Miejscami szczerze jej nie znosiłam, aby za chwilę jej współczuć. Złożoność postaci, pełnej kontrastów i sprzeczności pokazuje, że nic w życiu nie jest czarne lub białe, a motywy którymi ludzie się kierują są złożone.
Margaret Mazzantini zaskoczyła mnie swoim warsztatem pisarskim, wnikliwością i przepięknym językiem.
Postanowiłam wczoraj obejrzeć film nakręcony w na podstawie tej książki. W rolę głównej bohaterki wcieliła się Penelope Cruz. Niestety, film spłyca poruszane w powieści wątki. Nie uratowała go nawet przepiękna Penelope w roli Gemmy. Diego sprawia w filmie wrażenie chłopca z ADHD, którzy rzuca się na Gemmę, niemalże dokonując na niej gwałtu. W książce wygląda to zdecydowanie inaczej, miłość jest szczera, a chłopak wrażliwy, otwarty na ludzi, mocno osadzony w przeszłości. Z łatwością zyskuje sympatię ludzi, emanuje ufnością i prostotą. Jest typem "swojego chłopaka" z sąsiedztwa. Rozumiem, że w film ma mniej czasu do przekazania treści, ale zamiast pokazywać przez 5 minut sceny tańca w górskim schronisku można było dopowiedzieć istotniejsze dla filmu wątki. Takich niepotrzebnych dłużyzn jest w filmie więcej. Pojawiają się one z wielką stratą dla fabuły.
Postanowiłam wczoraj obejrzeć film nakręcony w na podstawie tej książki. W rolę głównej bohaterki wcieliła się Penelope Cruz. Niestety, film spłyca poruszane w powieści wątki. Nie uratowała go nawet przepiękna Penelope w roli Gemmy. Diego sprawia w filmie wrażenie chłopca z ADHD, którzy rzuca się na Gemmę, niemalże dokonując na niej gwałtu. W książce wygląda to zdecydowanie inaczej, miłość jest szczera, a chłopak wrażliwy, otwarty na ludzi, mocno osadzony w przeszłości. Z łatwością zyskuje sympatię ludzi, emanuje ufnością i prostotą. Jest typem "swojego chłopaka" z sąsiedztwa. Rozumiem, że w film ma mniej czasu do przekazania treści, ale zamiast pokazywać przez 5 minut sceny tańca w górskim schronisku można było dopowiedzieć istotniejsze dla filmu wątki. Takich niepotrzebnych dłużyzn jest w filmie więcej. Pojawiają się one z wielką stratą dla fabuły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz