Strona główna

sobota, 14 czerwca 2014

Zdrada

Pierwsze chwile ze "Zdradą" były dla mnie rozczarowaniem, to nie był "mój" Paulo Coelho. Język jakby uboższy, zdania ciężkie. Odniosłam wrażenie, że pisarzowi zabrakło lekkości, którą dotąd mnie zachwycał. Z czasem było lepiej, ale ... tylko trochę lepiej.  Jest to, moim zdaniem, najsłabsza książka mojego ulubieńca. Temat mógłby być ciekawy: młoda mężatka (z dziesięcioletnim stażem małżeńskim), kochana przez męża, za którego wyszła za mąż z miłości, wzorowa matka, kobieta sukcesu, dziennikarka, bogata, zadbana, piękna... Czego więcej trzeba do szczęścia? A jednak! Kobieta odczuwa niedosyt, niepokój, nie śpi po nocach, szuka przyczyny swojego stanu ducha. Jest świadoma, że w zasadzie ma wszystko i powinna być szczęśliwa, jest szczęśliwa, ale cały czas pojawia się, to ale. Czyżby depresja, albo kryzys wieku średniego? Wszystko zmienia się, kiedy spotyka swojego byłego chłopaka. Jakub jest znanym politykiem, z którym przeprowadza wywiad. Podczas spotkania budzi się w niej dawno zapomniane uczucie - pożądanie. Coelho świetnie wciela się - już nie pierwszy raz - w kobietę. Rozumie jej stan psychiczny, uczucia, emocje, niepokoje, moralne dylematy, ale też pragnienia, nawet te najbardziej perwersyjne fantazje. Kobieta szuka rozwiązania swojego problemu, udaje się do kilku psychiatrów, nie rezygnuje nawet z metod alternatywnych. Musi jednak stoczyć się, dotrzeć do samego dna, żeby docenić swoje życie. Problem depresji jest ostatnio bardzo popularny, erotyzm kwitnie w literaturze kobiecej jak stokrotki na wiosnę. Zastanawiam się, czy Coelho podąża za modą, czy to przypadek i niezbędny zabieg literacki. Nie do końca jestem przekonana. Mam mieszane uczucia. Po raz pierwszy odnoszę wrażenie, że ta książka została napisana dla pieniędzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz