Nie jestem historykiem, więc już na początku usprawiedliwiam swoją nikłą wiedzę w dziedzinie stosunków angielsko-francuskich na przestrzeni wieków. Jest wielce prawdopodobne, że znawcy uznają tę powieść historyczną za zbyt tendencyjną, bo nie da się ukryć, że autor jest Brytyjczykiem. Nie zmienia to jednak faktu, że książka bardzo mi się podobała. Napisana jest żywym, dowcipnym i błyskotliwym językiem. Poczucie humoru i dystans do opisanych wydarzeń ułatwia jej czytanie. Wprawdzie końcówkę czytałam już solidnie się męcząc, Autor jakby wyhamował, stracił rezon, a może historia była już mniej spektakularna? Jednak do połowy czytałam z zapartym tchem. Najbardziej podobał mi się wątek ożenku Wilhelma Zdobywcy. Myślę, że gdyby lekcje historii odbywały się w podobnej konwencji, historia mogłaby stać się ulubionym przedmiotem wielu uczniów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz