Takiego Erica-Emmanuela jeszcze nie znałam. Zawsze mnie zaskakuje, ale tym razem pobił wszelkie rekordy. Głównie grubością książki, bo to prawdziwa cegła, którą można by rozdzielić na trzy mniejsze opowieści. Trzy kobiety i trzy losy. Od samego początku wiele łączy te kobiety mimo, że dzielą je epoki. Pierwsza, szesnastowieczna - ucieka sprzed ołtarza. Rezygnuje z dobrej partii małżeńskiej na rzecz pracy, samotnego życia w kobiecej osadzie. Wrażliwa, doskonale współodczuwająca świat przyrody. Boga i Biblię rozumie po swojemu, nie poddaje się naciskom rodziny, ani kościoła. Pisze wiersze, z których wyłania się obraz kobiety wrażliwej, mistycznej, delikatnej, ale też bardzo silnej jeśli chodzi o wyrażanie swoich poglądów i opinii. Poszukuje tego co w życiu jest ważne. Druga - z pozoru szczęśliwa mężatka, bogata, rozpieszczona kobieta z początku XX wieku. Początkowa zmaga się z duchami przeszłości, próbuje zrozumieć siebie, odnaleźć radość życia, odkryć swój seksualizm i płynącą z niego satysfakcję. Zafascynowana psychoanalizą odchodzi od męża, porzuca majątek, rezygnuje z wysokiej pozycji społecznej i znajomych. Wiedzie życie kobiety wyzwolonej, niezależnej. Uczy się, szkoli, doskonali. Otwiera gabinet psychoanalizy. Pisze książkę. Trzecia - wschodząca gwiazda kina, kobieta XXI wieku, uwikłana z alkohol, narkotyki, seks z przypadkowymi mężczyznami, uzależniona od swojej agentki filmowej, a zarazem zagubiona, samotna, nieszczęśliwa. Eric-Emmanuel Schmitt zgłębia tajemnice kobiecej duszy. Pisze z wielkim znawstwem o kobietach poszukujących swojego celu w życiu, tęsknotach, obsesjach, błądzeniu. Nie ocenia ich, nie podpowiada.
Trzy przeplatające się historie, trzy kobiety, które wydają się być jedną. Ich losy, są ze sobą splecione mimo czasu, który je dzieli. Ostatnia, zatacza koło, zamyka historię i łączy wszystkie trzy ze sobą.
Moim zdaniem zabrakło w tej książce tego czym urzekał mnie zawsze Schmitt, czegoś ulotnego, błyskotliwego, zaskakującego w finale. W zasadzie od samego początku można domyślić się jak potoczą się losy trzech bohaterek. Nie było zaskoczenia, ale też nie o nie tutaj chodziło.
Trzy przeplatające się historie, trzy kobiety, które wydają się być jedną. Ich losy, są ze sobą splecione mimo czasu, który je dzieli. Ostatnia, zatacza koło, zamyka historię i łączy wszystkie trzy ze sobą.
Moim zdaniem zabrakło w tej książce tego czym urzekał mnie zawsze Schmitt, czegoś ulotnego, błyskotliwego, zaskakującego w finale. W zasadzie od samego początku można domyślić się jak potoczą się losy trzech bohaterek. Nie było zaskoczenia, ale też nie o nie tutaj chodziło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz